Kamil jest na półmetku wakacji... Zwiedza ile może, jak tylko pogoda mu na to pozwala. A pogoda niestety nie jest łaskawa... Pada prawie codziennie, ale nie przeszkadza mu to w wakacyjnych wojażach... I dobrze...
A taką pogodę ma dziś...

Kamilkowy wakacyjny dialog...
J: Kamilku, a co będziesz robił jutro?
K: Skąd mam wiedzieć?! Przecież dziś nie jest jutro, prawda? Zadzwonię jutro i Ci powiem...
Żar tropików dziś mamy Upał taki, że ciężko wytrzymać. Kamilek leży w dmuchanej łódeczce i opala się. Z głową w cieniu z ledwością łapie oddech. Nie ma sił na zabawę i ja też nie mam na nic ochoty. Nawet nie trzeba nigdzie wyjeżdżać, bo tu u nas mamy prawdziwe tropiki i upały, jakich nie ma nawet nad naszym morzem.
W końcu Kamil odzyskał siły i wrócił do zabawy. Oczywiście bawi się w wodzie, bo tak jest dużo chłodniej.. Wyjęliśmy wszystkie dmuchane zabawki, piłki, pontony i koła ratunkowe i urządziliśmy testy przed wakacjami. Bo mimo że mamy już początek lipca, to tak naprawdę lato zaczęło się dopiero dziś. Znaleźliśmy też sezonowe zabawki, takie balkonowe, które całą zimę w szafie leżały... Teraz się przydadzą, bo Kamilek trochę wyszedł z wprawy w bawieniu się w domu. Przez cały rok w domu był właściwie gościem, bywał tu głównie w weekendy. Jego domem był dom babci i to tam czuł się najlepiej. Teraz przeżywa szok, kiedy musi szukać sobie zajęcia u siebie. Nie pomagają własne zabawki, książki czy bajki. Mam wrażenie, że jeszcze nie czuje się tu, jak u siebie i [potrzebuje więcej czasu.
A dziś przygotował dla mnie niespodziankę urodzinową. Napisał dla mnie melodię i dziś mi ją odegrał. A potem był jeszcze taniec okolicznościowy. Miał w sobie pewne elementy tańca indiańskiego czy plemiennego, ale właśnie dlatego taki fajny był.
Dziś skończyliśmy powadzić poprzedniego bloga. Z ciężkim sercem, to fakt. W końcu pisałam go przez kilka dobrych lat. To tam poznałam swoje pierwsze wirtualne przyjaciółki, które były ze mną na dobre i złe... To właśnie dam dorastał Kamil i stawał się tym, kim jest obecnie... Wszystko zaczęło się właśnie tam, na smykach...
A teraz nadszedł zupełnie nowy etap. Nawet blogowanie nie będzie już takie samo, nigdy. Przeszłość zostawiamy za nami i z dumnie podniesioną głową ruszamy dalej. Ku nieznanemu...
Kilka dniu temu miał miejsce zupełnie wyjątkowy dzień... Urodziny Kamilka... Już 6!
Pierwsza część obchodów miała miejsce w domu. Był tort i prezenty, zamówione i wyczekiwane... Była tylko rodzina. Ale...
Kilka dniu później odbyły się zupełnie inne urodziny. I chociaż solenizant był ten sam, to goście zupełnie inni. Zdecydowaliśmy się urządzić Kamilkowi urodziny w bawialni, w Baby-Fit w Sosnowcu... I nie żałujemy... Był specjalne zamówiony tort Spider-Mana... Kamilek już kilka dni wcześniej rozdał zaproszenia i wyczekiwał gości... No i prezentów oczywiście...
I w końcu przyszli... Prawie cały skład... Szaleństwa wydawały się nie mieć końca... Biegi, basen z piłkami, zjeżdżalnia, malowanie twarzy, dyskoteka... Tort też okazał się atrakcją... No i prezenty również... Cudownie było...
Tą właśnie imprezą, Kamilkowymi urodzinami, grupa Zajączków pożegnała się. Może jeszcze kiedyś się zobaczą... Nie wiadomo...