Dziś 7. urodziny
Kamila... Sama nie wiem, kiedy to zleciało... Bo przecież zaledwie
wczoraj leżałam w szpitali, pełna obaw oczekiwałam tego małego
Skarbka... I przyszedł... I od pierwszego momentu dał nam do
zrozumienia, że nie będzie cichy i potulny... Że będzie
indywidualistą... Wygadanym i nieśmiałym jednocześnie... Wysportowanym i
leniwym... Mądrym i wesołym... Uśmiechniętym i marudnym... Jednym
słowem, że będzie jedyny w swoim rodzaju... I taki jest. Każdego dnia
nam to udowadnia. Nie można za nim nadążyć...
Odkrył
w sobie kilka pasji. Zaczęło się od dinozaurów i wykopalisk, ale to już
odeszło w zapomnienie. Potem był kosmos i ta fascynacja trwa do
dzisiaj. Była i jest muzyka, a właściwie śpiewanie - chociaż Kamil
twierdzi, że nie lubi solowych publicznych występów. Co innego
występowanie w grupie, to mu świetnie wychodzi. Zaraz po muzyce Kamil
odkrył piłkę. Już teraz zastanawia się, jak pogodzić treningi i
chodzenia do gimnazjum. A przecież we wrześniu dopiero zaczyna pierwszą
klasę. Co wyniknie z jego planów? To pokaże czas. Na razie z
przyjemnością trenuje i w deszczu i w upale. Ćwiczy nogę, strzela gole i
zaczyna rozumieć, że w piłce trzeba walczyć... Walczyć fair i
współpracować z kolegami z drużyny... Uczy się przy okazji właśnie
współdziałania w osiąganiu celu. I mam nadzieję, że osiągnie swoje cel,
że spełni marzenia. Teraz ma jedno, a właściwie dwa. Chce być takim
piłkarzem, jak Cristiano Ronaldo i żeby Portugalia zdobyła Mistrzostwo
Europy... I spełnienia tych marzeń mu życzę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz