Doczekaliśmy się na Wróżkę. Tak szybko do nas przyszła. A właściwie do Kamilka, bo to on najbardziej na nią czekał. I doczekał się. W samochodzie, w drodze do Kazimierza. Wieczorem delikatnie włożył zawinięty w chusteczkę ząbek i poszedł spać. Rano pod poduszką nie było już ząbka, był pieniążek.
Przeglądając książkę.
K: Bla, bla, bla.. . . Niezbyt potrafię czytać. . .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz